Nie miałeś okazji przeczytać Rozdziału IV? Więc zapraszam do lektury! Naciśnij tylko [TUTAJ] i proszę!
Sweet dreams are made of this.
Who am I to disagree?
Travel the world and the seven seas.
Everybody's looking for something.
-
Marilyn Manson, "Sweet Dreams"
~Jared~
Odruchowo zwróciłem oczy na lustra, które pokrywały każdą ścianę pomieszczenia. Obdarowałem uśmiechem swoje odbicie.
Byłem piękny, przystojny.
Bóg w postaci człowieka.
Więcej chcieć nie trzeba.
Pomalowane na czarno, błyszczące aksamitne włosy z końcówkami w kolorze krwi i oczy błękitne, głębokie uważane przez rasę ludzką za zapierające dech w piersiach. Ponoć moje spojrzenie jest warte miliony, ostatnio usłyszałem taką opinię.
I moje ciało, każdy milimetr pożądany przez miliony. Wszystkie dziewczyny i czasami mężczyźni wrzeszczący wyznania miłosne i propozycje seksualne. Uważali mnie za faceta idealnego.
Wzdrgnąłem się słysząc swą idiotyczną myśl i coś mnie naszło, coś co w następnej części tej męczącej nocy nie dawało mi zasnąć i dręczyło mnie niemiłosiernie.
Nie jestem idealny. Jestem najgorszym egzemplarzem mężczyzny, który nie potrafi nikogo zatrzymać przy sobie na długo. Wszystkie odchodzą poznając prawdziwą stronę mnie, nie tego na scenie Jared'a, który jest niesamowity, widzą idiotę będącego tak głupim i rozpustnym. Jestem beznadziejny. I mogę powiedzieć, że sława strzeliła mi do głowy. Zmieniła bezpowrotnie.
- Jestem podłym skurwielem. I nic tego nie zmieni - wyszeptałem pocierając skronie.
Przysunąłem stołek do lustra, siadając tak, aby się o nie oprzeć i nie spoglądać w tą ohydną twarz, zamknąłem oczy. Chwyciłem głowę po obu stronach i kiwając się w przód, i w tył dalej rozmyślałem nad swoją głupotą, zaiste głupota na poziomie godnym mnie.
A może to właśnie dlatego, że zachowuję się tak wywyższająco wobec niej? Chcę wzbudzić w niej respekt, a ona odruchowo ucieka. Wyobraź sobie, Jared, jak ty czułbyś się w takiej sytuacji, poznając swojego idola, którego darzysz wielkim uczuciem? Uciekałbyś poznając go, bałbyś się opinii jaką ma o tobie, a najgorsza jest myśl o spędzaniu z nim czasu. Bo możesz przestać go kochać albo zakochać się bez opamiętania. Daj jej spokój.
Spuściłem głowę i wciągnąłem powietrze zaczynając oddychać potwornie szybko.
Jeżeli pragnę zdobyć przyjaciółkę, której nigdy nie miałem muszę być jak każdy nieróżniący się od innych, człowiek? Prawda?
A więc by otrzymać zaufanie tej nastolatki, muszę przestać być t a k i m Jaredem jakiego udaję. Trzeba zdjąć maskę i stać się Leto ze starych lat, gdy nie byłem jeszcze sławny.
Rozszerzyłem powieki, zakrywając dłońmi sobie widok mnie dłońmi.
Tracąc równowagę upadłem na podłogę, ale szybko usiadłem prostując nogi przed sobą.
Patrzyłem w swoje odbicie, przeklinając siebie w duchu. Pokazałem środkowy palec "jemu" i postanowiłem coś czego nigdy nie postanowiłbym.
Miałem zamiar złamać swoje przyrzeczenie. Ale tak bardzo chciałem ochłonąć.
- Muszę się czegoś napić - rzekłem zdruzgotany sam do siebie. - od jutra będę zwykły, jak gówniana lalka, będę, kurwa, normalny! Rozumiesz to, świecie? Jared się zmieni, dla jednej dziewczyny!
Co się ze mną dzieje? Jay, co się dzieje?
Znać kogoś parę godzin, a lubić ją tak bardzo, że mógłbyś wywrócić świat do góry nogami, dla niej. Facet, czyżbyś usiłował znaleźć to czego szukałeś latami? I nigdy twa podróż nie była sukcesem. Zawsze przegrywałeś, płoszyłeś dziewczyny.
A teraz czas odmienić bieg tej niskobudżetowej historii, w roli głównej - Jared Leto.
Podniosłem się, ruszając w stronę wyjścia.
- Whisky będzie odpowiednie? - zadałem pytanie retoryczne. Moje brwi uniosły się do góry. - Mam nadzieję, że nie stracę głowy.
Na twarzy pojawił mi się uśmiech, który mówił sam za siebie.
***
~Aileen~
Po paru męczących ciosach w worek treningowych, zlałam się potem, a ciało paliło się od środka. Sen nasuwał mi się na powieki zmuszając do zalania się marzeniami, ale nie pozwoliłam, abym zasnęła na stojąco. Więc wymknęłam się tak cicho, na palcach do swojego pokoju. Oglądałam się za siebie, czy przypadkiem Jared mnie nie śledzi. Na szczęście było pusto, słyszałam tylko czyjś głos w drugiej części domu. Nie rozumiałam nic ze słów, które wymawiał, gdyż był to bełkot, niezrozumiały potok słów dla mojego słuchu.
Przemknęłam niezauważona przed żywymi duszami zamieszkującymi posiadłość i wpadając do pokoju, zamykając je najciszej jak się da i szybko wykręcając klucz w zamku. Odsunęłam się od nich.
Stanęłam jak wryta.
Za moimi plecami coś stało.
Ktoś włączył cichą piosenkę Marilyna Mansona, "Sweet Dreams", ale to nie byłam ja.
Serce waliło mi jak oszalałe.
- Nie zapaliła światła, nie zapaliła światła. Źle, bardzo źle - rechot, który najwyraźniej miał imitować coś w rodzaju śmiechu. - Tu jest tak ciemno. I strasznie, czyż nie? - spytał ochryple.
Kaszel.
Kroki tuż za plecami. I tajemnicze dźwięki, które wywołały na moim ciele gęsią skórkę.
Zawiało w pokoju, znikąd. Wiatr pojawił się i zniknął.
Trzęsłam się bez opamiętania.
- Odezwij się, Księżniczko - szept roznoszący się po pomieszczeniu niczym echo.
Odbijał się i wracał.
- Jesteś taka mała i delikatna.
Zaczęłam rozglądać się powoli w ciemności, ale nie odnalazłam nic. Mrok był nienaturalny jak na taką porę jaką mamy, powinno już świtać.
Zaniepokoiłam się tym faktem.
Zaniepokoiłam się tym faktem.
- Kim jesteś? - zapytałam przerażonym, piskliwym głosikiem.
Kręciłam się w kółko, jak chora szukając czegokolwiek.
Stojąc przodem do miejsca, gdzie powinno znajdować się łóżko cofałam się do tyłu, do drzwi. Nogi mi drgały, załamywały się pod moim ciężarem, miałam uczucie jakby zostały zrobione z waty. Chwiałam się na boki. Traciłam równowagę.
Jeden.
Drugi.
Trzeci.
Stawiając czwarty krok, na moim karku pojawił się gorący, wilgotny oddech, a moją talię oplotły silne ramiona.
Ostatnim co usłyszałam, usiłując wyrwać się z uścisku pełnego przemocy, siłując się, kopiąc, gryząc, drapiąc były trzy słowa, używane na Haloween, słowa, które zawsze pojawiały się w moich koszmarach:
- Cukierek albo psikus!
Oczy przysłoniła ciemność, a ja... nie wiem co się ze mną stało.
***
Słyszałam śpiew samotnego ptaka na podwórzu, który kazał, abym wstała i żyła.
Próbowałam odpędzić od siebie sen, więc gwałtownie krzyknęłam w głowie: ej ty tam, pobudka! Zazwyczaj tak usiłowałam samą siebie do wstania z łóżka. Ale ja nie leżałam na miękkim łóżku. Pod całym ciałem czułam zimną powierzchnię. Wyciągnęłam lodowatą rękę w dół w poszukiwaniu kołdry, ale nie odnalazłam wymarzonej okładziny.
Wściekła na to, iż nie miałam okazji wyspać się porządnie zerwałam się ze snu budząc się już tak, że kładąc się ponownie nie potrafiłabym zasnąć.
Rozejrzałam się dookoła. Leżałam na podłodze, zimnej podłodze, a łóżko znajdowało się parę metrów ode mnie.
Spojrzałam pytająco na miejsce, gdzie powinnam spać i na swoje nogi, blade jak u trupa.
- Jak ja się tu do cholery znalazłam? - zadałam sobie pytanie.
- To Księżniczka, nie pamięta?
Cała zdrętwiałam. Pamiętam co zaszło w tym pokoju. Pamiętam ręce ściskające moją talię i złowieszczy chichot mrożący krew w żyłach.
Podciągnęłam nogi pod brodę spoglądając nieufnie na każde otaczający mnie ciemny kąt. Mógł być wszędzie.
- Nie martw się, dzień mnie odgania, światło mnie odgania, a więc w dzień masz spokój, chyba, że trafisz do ciemnego pomieszczenia, Księżniczko - powiedział śmiejąc się gardłowo. - Oj, Księżniczko do złego miasta wstąpiłaś...
- Kim jesteś?! - przerwałam mu wrzeszcząc.
Wstałam i krążąc po pokoju, szukałam czegoś czym miałabym szansę się obronić. Chwyciłam lampkę nocną i wraz z nią chodziłam w każdy kąt zaglądając w niego, czy nic tam się nie ukrywa. Ostatnim miejscem była ciemnica pod łóżkiem.
Uklękłam, a następnie położyłam się na podłodze zaglądając ze strachem pod łóżko. To właśnie tam w prawie wszystkich horrorach kryły się koszmary, potwory, zjawy.
- Księżniczko za dużo horrorów się naoglądałaś! Myślisz, że jestem tak jak te wszystkie "potworki", nie równające się ze mną w żadnym stopniu z tych bzdur? Mała, to są brednie, oni kłamią w żywe oczy, a ci którzy mogli napotkać na swej drodze takiego typka jak ja, wiedzą prawdę, ale ją ukrywają albo trzymają szczelnie pod kluczem, ci którzy wyszli z takich spotkań cało, a jest ich dosłownie garstka, rozumiesz?
- Kurwa, nie strasz mnie! - wyjąkałam z łzami napływającymi do moich oczu. - Gdzie jesteś, skurwielu? Skoro nie ujawniasz się to się boisz! Tchórz!
Zebrałam całe siły i odwagę na te zdania, ale ciągle się bałam. Lęk narastał z powoli mijającymi sekundami, aż usłyszałam tylko:
- Sayonara, Hime* - wyszeptał po japońsku.
Odkąd Amerykańskie zjawy mówią po japońsku?
*Żegnaj, Księżniczko
Ja nadal tu jestem i Was obserwuję, więc nie martwcie się, bwahahahahahhahahhahaahahahahahahahahahah xD
Przepraszam za moje niegrzeczne zachowanie!
Chyba znów obejrzę Bleach i ponownie wezmę się za Pamiętniki Wampirów sezon 4 :D
Wściekła na to, iż nie miałam okazji wyspać się porządnie zerwałam się ze snu budząc się już tak, że kładąc się ponownie nie potrafiłabym zasnąć.
Rozejrzałam się dookoła. Leżałam na podłodze, zimnej podłodze, a łóżko znajdowało się parę metrów ode mnie.
Spojrzałam pytająco na miejsce, gdzie powinnam spać i na swoje nogi, blade jak u trupa.
- Jak ja się tu do cholery znalazłam? - zadałam sobie pytanie.
- To Księżniczka, nie pamięta?
Cała zdrętwiałam. Pamiętam co zaszło w tym pokoju. Pamiętam ręce ściskające moją talię i złowieszczy chichot mrożący krew w żyłach.
Podciągnęłam nogi pod brodę spoglądając nieufnie na każde otaczający mnie ciemny kąt. Mógł być wszędzie.
- Nie martw się, dzień mnie odgania, światło mnie odgania, a więc w dzień masz spokój, chyba, że trafisz do ciemnego pomieszczenia, Księżniczko - powiedział śmiejąc się gardłowo. - Oj, Księżniczko do złego miasta wstąpiłaś...
- Kim jesteś?! - przerwałam mu wrzeszcząc.
Wstałam i krążąc po pokoju, szukałam czegoś czym miałabym szansę się obronić. Chwyciłam lampkę nocną i wraz z nią chodziłam w każdy kąt zaglądając w niego, czy nic tam się nie ukrywa. Ostatnim miejscem była ciemnica pod łóżkiem.
Uklękłam, a następnie położyłam się na podłodze zaglądając ze strachem pod łóżko. To właśnie tam w prawie wszystkich horrorach kryły się koszmary, potwory, zjawy.
- Księżniczko za dużo horrorów się naoglądałaś! Myślisz, że jestem tak jak te wszystkie "potworki", nie równające się ze mną w żadnym stopniu z tych bzdur? Mała, to są brednie, oni kłamią w żywe oczy, a ci którzy mogli napotkać na swej drodze takiego typka jak ja, wiedzą prawdę, ale ją ukrywają albo trzymają szczelnie pod kluczem, ci którzy wyszli z takich spotkań cało, a jest ich dosłownie garstka, rozumiesz?
- Kurwa, nie strasz mnie! - wyjąkałam z łzami napływającymi do moich oczu. - Gdzie jesteś, skurwielu? Skoro nie ujawniasz się to się boisz! Tchórz!
Zebrałam całe siły i odwagę na te zdania, ale ciągle się bałam. Lęk narastał z powoli mijającymi sekundami, aż usłyszałam tylko:
- Sayonara, Hime* - wyszeptał po japońsku.
Odkąd Amerykańskie zjawy mówią po japońsku?
*Żegnaj, Księżniczko
***
Po tej całej konwersacji z tym czymś, czymkolwiek to było, ruszyłam do kuchni. Ale przed wejściem zastałam Shannona spoglądającego na coś (albo kogoś) szeroko rozszerzonymi oczami pełnymi niedowierzania. Słysząc moje kroki odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął wesoły.
- No, no widzę, iż Jared dorwał niezłą partię - zaśmiał się pod nosem.
- Co? - zapytałam zadziwiona tym, iż Shann właśnie nazwał mnie "partią", co to to nie. - Nie jestem żadną p a r t i ą, a d o r w a n ą to już na pewno nie, mój Drogi Shannonie Leto - pokiwałam przecząco głową. - Nazywam się Aileen Wasielewska, twój brat nawet nie zna mojego nazwiska, więc...
Mężczyzna wykręcił głowę w stronę pomieszczenia, gdzie ówcześnie spoglądał.
- Twoje nazwisko u nas to Wesley, więc jesteś Wesley. Nie pytaj się skąd to wiem, bo wiem dobrze. Nie wiem co on - pokazał głową tam, gdzie patrzy. - ma zamiar z tobą począć, no ale... Jared to Jared, nawet ja go czasami nie rozumiem...
Westchnął i rozszerzył się w pogodnym uśmiechu.
- Spójrz no na niego. Nie mam pojęcia co zrobił dziś w nocy...
Ruszył w głąb pomieszczenia, a ja zajrzałam do kuchni. Na gigantycznym mahoniowym stole leżał Jared ubrany tak jak wtedy, gdy go widziałam. Włosy zakrywały mu twarz.
Brat podszedł do niego i wyczuwając coś cofną się prawie natychmiast kwasząc się z obrzydzenia.
- On pił! A to skurwiel! - wrzasnął chłopak.
Rozejrzał się dookoła. Oboje w tej samej chwili zwróciliśmy oczy w miejsce, gdzie spoczywały dwie, opróżnione butelki.
Żwawym krokiem ruszyłam w ich stronę. Chwyciłam obie w dłonie i przyjrzałam się etykietom.
- Wypił whisky i białe wino - oznajmiłam rzucając spojrzenie w stronę starszego brata, który stał wpatrzony w Jaya. - on nie pił już dawno, prawda?
- Tak, ale nie powinno mu zaszkodzić. Nie chciałbym abyś widziała go w takim stanie. - zerknął na mnie lustrując dokładnie moją reakcję.
Stałam luźno, nie okazując jakichkolwiek emocji.
Twarz rozświetlił mu promienny okaz radości.
- Weź co chciałabyś zjeść na śniadanie, tylko szybko. Jak zwleczę tego gnojka do łóżka, przyjdę do ciebie, dobrze? Tylko nie idź do pokoju muzycznego, w ogóle nigdzie się nie ruszaj, bo... - zaciął się.
Kiwnęłam znacząco głową rozumiejąc o co mu chodzi.
Ja zawsze muszę wszystko zepsuć!
Przepraszam za ten rozdział, bo moje stwierdzenie dzisiejsze: Dobra zrobię z tego horror. Najgorsze co może być, ale muszę się przyzwyczaić, bo od lipca rusza blog pod tytułem "Dżem Truskawkowy" z opowiadaniami z gatunku horror i detektywistyczne. Do założenia tego bloga naparła mnie Michalina, która wraz ze mną będzie pisać. Oczywiście będzie to blog grupowy, miejsca starczy dla każdego kto zechce sprawdzić swoje siły w tych gatunkach.
Dobrze nie nudzę na temat innych blogów niż ten tutaj zwany FF.
Czyż ten rozdział nie jest trochę chory?
Jared pijący alkohol i ta głupia "zjawa", jeśli zjawą jest, bo jeszcze nie wiem co to, ale troszkę namiesza ta istota :)
A ja jak zawsze kurde no wrócę do mojego Ichigo, nie mogłam się bez niego obejść, Jezu no xD
A co do cytatu - wiem, że oryginał jest zespołu Eurythmics, ale stwierdziłam, iż najlepsza wersja jest M. Mansona, który jest równo pojebany, ale ma cudną piosenkę z niszczącym psychikę teledyskiem :D
P.S. Możliwe, iż jest to mój ostatni rozdział na następne dwa tygodnie, a jeszcze muszę ogarnąć trzy blogi, na każdym po jednym rozdziale, w piątek o godzinie 0.01 na Transformers: Wiek Zagłady, o trzeciej wrócę, a o 6 muszę wstać bo 8.30 zakończenie roku, następnie wybieramy się na miasto z koleżankami, o 16 jadę porobić mamie zdjęcia jak jeździ, w sobotę urodziny koleżanki i zakupy, w niedzielę punkt 7 wyjazd na obóz pod Warszawę, jeah! I do soboty następnego tygodnia mnie nie ma. To możliwe, iż coś napiszę w niedzielę, liczcie na mnie!
A ja taka smutna, bo nie byłam w Rybniku :( Ci co byli - prośba skierowana w ich stronę - zdacie relacje? Będę wdzięczna :P
A ja taka smutna, bo nie byłam w Rybniku :( Ci co byli - prośba skierowana w ich stronę - zdacie relacje? Będę wdzięczna :P
Sayonara!
Ja nadal tu jestem i Was obserwuję, więc nie martwcie się, bwahahahahahhahahhahaahahahahahahahahahah xD
Przepraszam za moje niegrzeczne zachowanie!
Chyba znów obejrzę Bleach i ponownie wezmę się za Pamiętniki Wampirów sezon 4 :D