sobota, 14 czerwca 2014

Requiem dla snu...

...czyli Neverli pisze na blogu z opowiadaniem, o filmie, z Jared'em Leto, "to dlatego, bo to o n" - mówię :)


Historia z życia Neverli:
Właśnie jestem po "Requiem dla snu" i siedzę zapłakana, zaciągając nosem katar "po płaczu", i mówię sobie pod nosem - "Kurwa, Olka, jesteś słaba psychicznie, ale przyznaj - film był zajebisty, daje do myślenia" i tym oto akcentem stwierdzam - nigdy nie sięgnę po żaden cholerny narkotyk, czy inne świństwo, zawsze będę przestrzegać swoich zasad, które sama sobie narzuciłam parę lat temu :)
Stwierdzam, iż Jared Leto zagrał świetnie w tym filmie, jestem zadowolona z seansu, ale... nigdy więcej nie zasięgnę po niego sama. Drugi raz nie wytrzymam tego smutku i filozofii oraz myśli, które nasuwały mi się przez ten czas.
Przepraszam, że wstawiam taki post, lecz musiałam - bo Jared :P
Następny film też z nim, trzeba nadrobić zaległości :)
Film zaliczam do ulubionych <3





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz